A miało być tak pięknie.
I początek był całkiem udany. Czas z dzieckiem równa się dużo czasu na inne rzeczy.
No i powstał blog, pojawiły się udane i mniej udane rękodzieła.
Baa... moje własne, więc bez względu na wszystko wspaniałe - przynajmniej w oczach córki. Radosna zabawa z wyobraźnią, możliwościami manualnymi paluszków i internetem jako nieskończonym źródłem inspiracji - marzyłam o takim stanie od wielu wielu lat zabiegana między jedną społecznością a drugą, pomiędzy papierami i rozliczeniami jednego a drugiego projektu liczonego w setkach tysięcy. Chciałam uciec i jakoś tak się złożyło...
Zapowiadało się wspaniale i nawet dłuższy czas było....
Aż tu nagle TRACH!
Co mnie do licha podkusiło? Ach tak, już pamiętam - mąż! K.... dlaczego dałam się zwieść.
I tak zostałam Panią Dyrektor.
Teraz nie mam nawet czasu, żeby guzik przyszyć. Choć wiem, że niebawem ogarnę, kurz opadnie i wszystko się uspokoi, choć wiem....
To mam dość!
Marzę o siedzeniu z dzieckiem w domu! Chyba sprawię sobie kolejną pociechę :)
RATUNKU!
POTRZEBUJĘ SŁOŃCA, WIOSNY...
I jedyne co mi się udało ostatnio zmajstrować zarywając przy tym trzy noce to strój
na Bal Karnawałowy dla małej N.
Po czym trafiła nas ospa. Całą moją dwójkę - jedno po drugim wykosiła.
Ironia losu :)
Miłej nocy